Jak nie biegać w górach – relacja z ultra górskiego 100km
7 października, 2020Planuję moją pierwszą podróż rowerową (2015)
8 października, 2020Cieszy mnie fakt, że moje życie wciąż się zmienia. Jestem podekscytowany tym, że wiele rzeczy w perspektywie paru lat wygląda nieco inaczej. Wielu zmian nie doceniam, bo nie zawsze potrafię żyć chwilą i codziennością, ale im więcej różnic z roku na rok tym lepiej. Najważniejsze to być szczęśliwym i zadowolonym ze swojego życia. Dziś mam 29 lat, a wciąż wydaje mi się, że 18cie.
Cieszę się przede wszystkim, że prowadzę tego bloga i fanpage. To pomaga mi zrozumieć i pamiętać o tym co dla mnie jest najważniejsze. Dzięki temu blogowi znalazłem kawałek swojej pasji i po części jakieś powołanie. Jedno doradzę każdemu, coś co kiedyś przez przypadek powiedziałem mojemu znajomemu przez telefon. Taka drobna myśl powiedziana przez przypadek. Może zabrzmi to dość egoistycznie, ale w życiu bywa naprawdę różnie i bywa tak, że zostajemy sami dla siebie.
„Nie ważne co złego się stanie zawsze masz swoją pasję i dla niej możesz żyć na co dzień.”
Nie chcę tu lekceważyć siły i wsparcia rodziny oraz bliskich, ale czasem ludzie przestają wierzyć w to co robimy. Nawet my sami przestajemy wierzyć i zapominamy o tym co dla nas jest istotne.
Dziękuję wszystkim za wsparcie podczas zawodów, w przygotowaniach do zawodów i za to, że czasem dajecie lajka pod marną fotką na moim fanpage (pracuję nad tym). To na pewno dzięki Wam wiem, że robię coś fajnego, mam nadzieję jakoś uda mi się kiedyś odwdzięczyć.
Spowiedź szczera
Żyjemy w świecie w jakim żyjemy. Tak naprawdę możemy wszystko, ale to wszystko nas ogranicza. Można grzebać w internecie w nieskończoność i dowiadywać się jak świetne rzeczy moglibyśmy zrobić. Tylko patrzymy i tracimy czas. Możemy przemieścić się gdzie tylko chcemy i jak chcemy. Siedzimy jednak w miejscu. Możemy odżywiać się zdrowo, ale niekoniecznie to robimy. Możemy ruszać się ile tylko dusza zapragnie, ale tego nie robimy. Pytanie jakie ja sobie stawiam to:
Na co ja czekam?
Z prostoty spraw wielu przedsięwzięć nie zdajemy sobie sprawy. Sztuką jest zacząć pomału, bo chciałby się żeby wszystko miało ręce i nogi i było w takim komforcie w jakim żyjemy na co dzień. Dlatego to wszystko komplikujemy.
Gdyby codzienność udało się przenieść w podróż i odciąć od bezsensownych maili, telefonów. Czy do wszystkiego jesteśmy potrzebni innym? Czy musimy być cały czas natarczywi i goniący za innymi? Na ile wszystko się zmienia, gdy dajemy sobie luz. W momencie gdy wiele spraw odpuszczamy i nie realizujemy ich z zaciśniętymi zębami to nagle same zaczynają się realizować. Czy nie wystarczy tylko tchnąć w nie życie i spokojnie czekać dając im się rozwijać organicznie?
Gdyby tak nie zaczynać dnia od przeglądania telefonu i używania go wtedy kiedy tylko potrzeba i skupić na tym co najważniejsze. Czy nie dałoby się załatwić wiele spraw w godzinę lub dwie gdyby im się faktycznie poświęcić i nie rozpraszać na głupoty? Gdyby nie podejmować się tylu przedsięwzięciom ilu tylko zdołamy, czy nasze życie nie byłoby łatwiejsze i dużo bardziej wartościowe? Czy nie dałoby się w ten sposób osiągnąć więcej?
Jak to jest, że moje odżywianie jest dużo łatwiejsze niż wszystkim wokół się wydaje? Bo jest zero-jedynkowe. Albo coś jesz albo tego nie jesz. Siłą rzeczy wybierasz jedzenie zdrowsze i pełnowartościowe, bo taka zapadła wcześniej decyzja. Nie wydajesz pieniędzy na gówno i nawet o nim myślisz. Pijesz wodę i zdrowo się odżywiasz.
Gdyby tą prostotę przenieść na życie codziennie. Czy to takie trudne? Czy trudno jest zasypiać o 22 i wstawać o 5:00, a łącznie przesypiać 7h? Nie jeśli zrezygnujesz z tv i komputera po przepracowaniu swoich kilku solidnych godzin. Czy nie będziesz miał więcej godzin produktywnych przede wszystkim dla siebie i później dla swoich ziomali? Miło jest nie patrzeć tępo w monitor ekranu czekając na zbawienie lub inspirację. Czy nie powinno być tak, że sami dla siebie jesteśmy po części inspiracją i znajdujemy w sobie radość z tego co robimy?
Buntuję się, bo duszę się od dawna w swoim życiu. Cały czas mi za mało robienia tego co naprawdę chciałbym robić i nie chcę już tego odkładać na później. Czy nie jest tak, że większość rzeczy to tak naprawdę stan naszego umysłu?
Namawiam do wyłączenia fejsa, zamknięcia skrzynki mailowej i ograniczenia internetów, bo to zabiera nam czas i możliwość do robienia tego czego naprawdę chcemy i możemy robić.
Cieszę się, że się z Tobą podzieliłem moimi przemyśleniami, bo to zmusi mnie dodatkowo do zrobienia czegoś co mi się marzy od bardzo dawna. Robić w życiu to co najważniejsze, a nie błahe i dalekie. Pozbyć się problemów i codziennych ograniczeń.
Uff to się w końcu wyspowiadałem (po raz pierwszy tak szybko udało mi się napisać post).. Jak się nie wyspowiadasz to nie jesteś sobą.. Zjedz Snickersa.. żartowałem – zamień snickersa na szejka.