Time 2 TRI – zapowiedź mojego pierwszego ebooka
5 października, 2020Top 10 moich zasad życiowych
5 października, 2020Los tak chciał, że nie wyłączyłem wieczorem wi-fi w telefonie. O 22 byłem już szczęśliwy i spiący. Nic nie zapowiadało faktu, że wieczorem długo, długo jeszcze nie zasnę. Po 10min leżenia w łóżku sygnał z telefonu i 2 maile. Widzę od razu 4 litery pisane wielkimi literami UMUK… (UltraMan United Kingdom).
W głowie pytanie: jadę czy nie jadę 6 września 2014 do Wali ścigać się na dystansie 10km pływanie + 421km jazdy na rowerze i 84km biegu? Napisałem do Organizatora, tak na wszelki wypadek długie wypracowanie na temat życia, sportu, motywacji, jedzenia, sztuki radzenia sobie ze słabościami. Po co? Bałem się, że gdyby spojrzeli w moje sportowe CV to od razu wyrzuciliby je do kosza, a tak musieli przynajmniej chwilę pomyśleć nad moją osobą. O tym kto wystartuje w tym wyścigu decyduje właśnie Organizator, a nie płacący za swoją męczarnię klient. Organizator wysyła zaproszenie dla aplikantów jeśli uważa, że taki będzie godnym uczestnikiem, tzw. sloty. W zawodach obowiązuje limit 35 osób. Żeby przekonać włodarzy zastosowałem moją ulubioną technikę 1000 małych nacięć. Jedno długie wypracowanie + cała lista krótkich maili z licznymi zapytania i zapytaniami. W końcu musieli coś odpowiedzieć i poczuć, że mi bardzo zależy. Nie mieli wyboru, bo gdyby odmówili to dzwoniłbym do nich co dziennie 5:45 rano i pytał dlaczego? W mailu na szczęście napisane było „congratulations”.
Poniższy filmik obejrzałem już ze 100 razy i mogę go oglądać over & over.
Tamtej nocy za dużo nie pospałem. Za każdym razem gdy zamykałem oczy to miałem uśmiech na twarzy i oczyma wyobraźni widziałem siebie na starcie we wrześniu 2014. Do tego w głowie kłębiło się tysiące myśli: co, jak, gdzie kiedy odnośnie: dojazdu, wyjazdu, regulaminu, całej ekipy która ze mną pojedzie. Tak każdy zawodnik podczas tego wyścigu musi mieć eskortę. Podczas pływanie ktoś obok płynie kajakiem, a podczas roweru i biegu w dozwolonych miejscach obok jedzie wóz techniczny z teamem. Z tego podniecenia zastanawiałem się czy może nie wyjść i pobiegać? Tego wieczoru zrobiłbym chyba co najmniej maraton.. Ależ były emocje! Wciąż zresztą są. Jak ktoś mnie pyta gdzie idę i kiedy wrócę to mówię:
„Idę trenować do ULTRAMANA”
Skąd pomysł na te zawody? Stąd, że przed samym Ironmanem we wrześniu miałem okazję porozmawiać z Jurkiem Górskim – jedynym do tej pory na takich zawodach Polakiem. Nasłuchałem się o Double Ironmanie i innych takich „wyczynach”. Od razu zapaliły mi się oczy. Myślałem, że dystans IM (3,8km pływania + 180km jazdy na rowerze i 42km biegu) mnie złamie, że a mecie padnę na twarz i długo nie wstanę. Że popłaczę sobie, że się udało i że poczuję, że przeniosę każdą górę. Mimo przeszkód jakie wyrastały na trasie IM jakoś dotarłem i to z dobrym samopoczuciem. Byłem po prostu dobrze przygotowany i poszło. Dlatego od razu po zawodach przystąpiłem do załatwiania UM. Stąpałem nisko ziemi i myślałem że mnie nie dopuszczą do startu. Po przeczytaniu „Ukrytej Siły”, uważałem, że Rich R miał po prostu miał szczęście, że go zaprosili na MŚ na Hawajach. Takie było raczej jego przeznaczenie. Zacząłem szukać czegoś nowego co byłoby dla mnie przepustką na te zawody i chciałem je sobie odłożyć na 2015. Już właściwie byłem nastawiony że przyszły rok to będzie głównie bieganie, technika pływacka + czasem rower. Cel główny, start w Spartathlonie w Grecji. To taki bieg z limitem 36h na ukończenie. Trasa z tego co się naoglądałem, bardzo ładna z licznymi widokami i można sporo zwiedzić bo dystans 246km długi. Już miałem nawet bieg, który miał mi dać przepustkę na te zawody. Żeby podążyć śladami Filipidesa z Aten do Sparty trzeba też spełnić określone warunki. Miałem zamiar wystartować w biegu na 100km w Szwajcarii i przebiec ten dystans w czasie poniżej 10h30min – takie warunki Organizatora z Grecji. No, ale przyszedł mail z Anglii z odpowiedzią, że wypracowanie bardzo ciekawe i miejsce czeka. Cóż więc zrobić..
JADĘ!!
Na nowo poczułem jak płynie przeze mnie prąd, narasta motywacja, stres i znowu ta pogoń. Już się nasłuchałem, że mam dziwne te marzenia. Ja zawsze odpowiadam, że to jedna z wielu przygód o których będę pamiętał i może komuś opowiem. Ludzie mówią żem głupi jak Forest Gump i za dużo razy już się tego naoglądałem. Ach kocham to uczucie gdy ktoś właśnie postrzega mnie w ten sposób. Wtedy wiem, że wychodzę poza strefę komfortu typowego człowieka. Od razu wiem co muszę zrobić kolejnego dnia i mam większą motywację do pracy. Nie chodzi już wtedy o sam trening tylko o wszystko co się robi.
Treningi pełną parą. Będę pierwszym Polakiem na UltraMan UK i drugim w historii tych imprez. Będę przecierał dawno nie chodzoną ścieżkę bo ostatni raz 1995 roku. Ekscytujące.
Co myślicie?