Najlepsze ciastka wegańskie – jak zrobić?
6 października, 2020Jak ulepszyć wodę w 30 sekund
6 października, 2020hciałby się powiedzieć na sam początek: skacz, skacz jak Adam Małysz, ale to już inna era, chociaż człek z Wisły zasuwa cały czas na najwyższych obrotach. Tak jak na imprezie drina goni kolejny drin, tak olimpiadę goni olimpiada. Jednak wzorzec i idol jakiś gdzieś pozostaje na zawsze. Olimpiada, czyli 4letni okres miedzy igrzyskami olimpijskimi uczyli w szkole. Niestety w tym roku nie było mi dane naoglądać się zmagań ciężko harujących sportowców i patrzeć w telewizorek aż do wyrzygania, czego bardzo żałuję. Emocji jest zawsze dużo więcej niż na choćby takich dożynkach.
Cały ten spektakl oglądania Olimpiady zmienił się w moim mniemaniu i dziś patrzę na to z innej perspektywy. Rywalizacja to świetne widowisko samo w sobie, ale dziś widzę nie tylko zmagania sportowe. Nabrałem trochę innego spojrzenia i teraz przypatruję się w większym stopniu każdemu sportowcowi pod względem wyzwań, problemów, determinacji, nastawieniu do życia, którego w TV nie widać. Zawody sportowe ukrywają prawdziwe historie ludzi, których nie widzi się gdy biegną, skaczą lub stoją przed kolejną próbą. Każdego dnia są zwykłymi nadludźmi we własnym cieniu i mają do czynienia z: wyzwaniami, tragediami, kontuzjami, zawodami, czy przegranymi. Mówi się, że sztuką jest zwizualizować sobie własne zwycięstwo, być odpornym na konkurencję, zachować spokój żeby osiągnąć sukces każdego dnia. Na pewno tak jest, bo każdego dnia na fejsie widzę hasła w stylu: wychodząc dziś na trening jesteś super duper cool i dzięki temu bijesz na głowę resztę świata i jesteś już dwa schodki do celu. Różnica miedzy zawodowcami, a nami zwykłymi śmiertelnikami jest taka, że oni poświęcają jeszcze więcej. Kto by pomyślał, że „strażak” żyjący wśród nas na co dzień zostanie mistrzem olimpijskim? Ale powiedzieć: k..wa wygrał/a, bezcenne. Szanujmy zatem siebie i to co robimy każdego dnia bo może się zdarzyć równie ciekawa historia. Jest też na pewno tak, że każdy medal czy to złoty czy za samo ukończenie zawodów ma swoją historię i o zdobyciu jego można napisać ciekawą książkę. Osiąganie sukcesu nie jest łatwe i nie jest dla każdego. Sukces ma różne wymiary. Warto więc robić to czego inni by nie zrobili i nie zebraliby się w sobie.
Czym będzie zawód i porażka? Częścią kariery i próbą czy pociągnie się coś dalej, czy ma się tą pasję w sobie i jak mówią komentatorzy instynkt Killera. Schlierenzauer miałby już teraz kończyć karierę? To jaką wytrwałość miał Skupień, czy Mateja.. Kogo wtedy bardziej szanować? Żeby wygrać trzeba przegrać, ale wygrywać żeby przegrać widać też można.
Nie ważne jak mocno uderzasz, ale jak mocny cios potrafisz przyjąć od życia i iść dalej. Ile możesz znieść i ciągle iść naprzód. Tak się wygrywa – użalanie się nad sobą nie przynosi rozwiązania.
Czy to praktyka, czy sztuka czyni mistrza? Raczej lata ciężkiej pracy i wyrzeczeń, których nie dostrzegamy patrząc w szkiełko. Codzienność mistrzów pewnie by większość z nas zabiła ale to pasja i chęć bycia lepszym każe im codziennie robić to co do nich należy. Nie bać się życia. Czy zauważyłeś/aś, że woda w basenie jest zawsze tylko zimna na samym na samym początku? Później szybko robi się ciepła.
Pytanie teraz do nas oceniających ile my poświęcamy się w swojej pracy i czy robimy to co lubimy i wstajemy każdego dnia o dobrej porze i z odpowiednim nastawieniem, po to żeby każdy dzień był inny i lepszy. Jaki jest nasz potencjał zwykłych ludzi żyjących cały czas w tej samej rutynie?
Osiągaj wyższy poziom i poświęcaj się temu co robisz, a „wypłata”’ przyjdzie jeśli będziesz wytrwały/a. Upadajmy tylko po by powracać. Przyjdzie dzionek, że będziemy z siebie dumni.