14 rzeczy których nauczysz się podczas podróży
8 października, 20209 rzeczy, które zrobię w Tajlandii
8 października, 2020Wszystko czego potrzebujesz żeby wyjechać na swoją pierwszą wyprawę rowerową to:
- Podjąć decyzję, że jedziesz
- Zorganizować sobie czas
- Ruszyć!
*Po tygodniu podróży doznasz oświecenia, że wszystko przewróciło się do góry nogami i jest Ci z tym dobrze. To uczucie sprawi, że będziesz najszczęśliwszym człowiek jakim kiedykolwiek byłeś. Nauczysz się pozornie prostych rzeczy, ale z wielu zdasz też sobie sprawę o czym pisałem w poprzednim artykule
Miłej podróży!
Nie tak prędko baśń się baje, nie tak prędko na pedałach mego bicykla się staje – powiesz..
Ok. Pogadajmy zatem o tym co Cię od tego powstrzymuje.
Sam, czy z ekipą?
Możesz być pojedynczym bohaterem swojego marzenia tudzież wybryku jakim jest wyprawa rowerowa – nie zamartwiaj się jeśli nie masz ruchawych znajomych. Ja też ich nie mam. Możesz poszukać również towarzyszy wyprawy na forum podróży rowerowych czy innych portalach (jest tego u nas w Polszy od groma). Jak masz ochotę rzucić wszystko i przeżyć dobry reset to polecam wyprawę w pojedynkę. Co więcej podróżując w pojedynkę poznasz dużo więcej osób niż w grupie. Twoja podróż stanie się przy okazji adventure – co jest świetnym uczuciem. Dzięki temu doświadczasz większej liczby przygód, porozmawiasz z większą liczbą ludzi i niczego nie będziesz musiał/a się krępować.
Nie masz wolnego lub Ci go szkoda
Nie robiłeś/aś tego nigdy. To na początek dobra propozycja od wujaszka. Przeznacz pierwszy bliższy długi weekend na próbę czy Ci to podejdzie. Nie kupuj ani, sakw ani wózków. Kup bagażnik do jednego z rowerów które posiadasz i gumy z haczykami tzw. ekspandery. Spakuj się w plecaki i przyłap je bagażnika. Nie wieź nic na plecach bo to zawsze dodatkowe kilogramy na ciele które będą ciskać Twoje 4 litery w siodełko. Zaufaj mi, znam to. Kimnij się w tanich noclegach. W zależności od tego jaki obierzesz cel, będziesz miał pokoje tańsze i droższe. Zazwyczaj noclegi zaczynają się od 20zł. Często jest tak, że razem z pokojem masz też kuchnię, więc zjesz sobie kolację i śniadanie przygotowane we własnym zakresie. 3-4 dni takie tripa i pozamiatane.
Wyznacz mały cel – wystartuj minimalistycznie
Traktuj wszystko na luzie. Podejście mentalne jest najważniejsze. Myśl o tym, że wsiądziesz na rower i ruszysz i będziesz jechać. Jeśli czegoś się boisz to staraj się skupiać na tym co w tym wszystkim radosne. To takie proste i niesamowite, że można przemieszczać się na rowerze i całkiem inaczej oglądać świat. Myśl o kilogramach, które stracisz lub o formie jaką zrobisz.
Przygotuj sprzęt i ekwipunek przez poprzedzające wyjazd dni – poświęć na to więcej czasu. W zależności jakim jesteś bajkerem wyznacz sobie trasę – dużą pętlę lub tam i z powrotem. Zaplanuj ścieżkę w ten sposób żeby przejechać przez fajne miejsca. Nie przesadzaj z kilometrami, zrób tak żeby było dobrze. Osoby niewytrenowane mogą zacząć trenować w trakcie podróży – róbcie małe przeloty dzienne. Nawet przez cały dzień 20-50km – spokojnie i delikatnie. Osoby bardziej wytrenowane polecam zrobić klasyczny układ treningowy – taki jak robi się na zgrupowaniach – 3 dni orki, a czwarty na luzie. Na początek może być też dwa dni mocniejsze, 3ci lżejszy.
Mieszkasz w kiepskiej okolicy? To wsiądź do pociągu i pojedź na Mazury, w góry lub Bory Tucholskie. Sprawdź czy pociąg ma przedział dla rowerów. Raz, dwa trzy i jesteś w nowym świecie.
Nie musisz w pierwszym rzucie spać w namiocie, bo może być ciężko Ci go zabrać. Polecam jednak kupić mały palnik, małą butlę gazową (na aukcji taki zestaw kupisz do 70zł), widelco-łyżkę i nóż. Weź z chaty dodatkowo mały garnek (możliwie lekki) lub menażkę i jesteś ready to go. Ewentualnie podejmij decyzję, że obiady zjesz w przydrożnym barze. Kimaj na początek na pokojach gościnnych, będziesz mieć dzięki temu sporo komfortu.
Triathloniści mogą z rana lub z wieczora pobiegać. W zależności co tam kto wymyśli można też popływać w jeziorze, na basenie bez zamartwiania się o pozostawiony sprzęt. Kontynuuj z dnia na dzień na spokojnie. Nie przywal pierwszego dnia dużej liczby kilometrów, bo w kolejnych dniach zginiesz lub będziesz cierpieć.
Spodobało się? Wyznacz grubszy cel i wystartuj minimalistycznie
Powiedzmy, że pierwszy raz masz już za sobą – ten weekendowy wypad. Skoro czytasz dalej tzn, że się spodobało i będziesz miał/a ochotę na trochę więcej. To pora „wyrzygać” niestety trochę klopsu na różne inne szpargały. Zobaczysz jednak, że mądrze wydane pieniążki (specjalnie użyłem tego słowa) na coś pożytecznego to dużo lepsza inwestycja niż weekendowy melanż.
Przypomnisz sobie moje słowa kimając gdzieś nad jeziorem w namiocie. Pierwsze kimy w dziczy to sporo strachu i niewiadomych, ale ostatecznie będziesz się z tego z czasem śmiać. Zacznij na początek poszukiwać miejsca na biwak parę godzin przed zmierzchem. Jak się trochę dygasz to popytaj ludzi przy drodze czy możesz rozbić namiot u nich w ogrodzie. Ewentualnie szukaj miejsca niewidocznego dla ludzi.
Zanim wymienię co jest do kupienia/pobrania z domu, chciałbym podkreślić, że ograniczam się do wyprawy letniej – takiej kiedy jest ciepło i nie jedziesz na stepy. Jej głównym założeniem nie jest walka z pogodą, podjazdy na parę tysięcy metrów nad poziom morza. Nie staniesz się po czymś takim wilkiem rowerowym, ale szczwanym lisem już na pewno. Potraktuj to jako wstęp do jazdy przez pustynie i góry wysokie.
Przygoda jest cały czas w zasięgu ręki – wyznaczasz trasę, cele i ogień. Spróbuj jednak przejechać się z nowym ekwipunkiem w krótką, podobną jak wcześniej trasę i zobacz jak wszystko się sprawuje. Będziesz wiedział/a co Ci jest potrzebne a co nie. Zobaczysz jak Ci się jedzie z sakwami i czy umiejętnie rozłożyłeś/aś bagaż.
Ja oczywiście w swoją pierwszą podróż ruszyłem na wariata. Większość sprzętu skompletowałem dzień przed wyjazdem. Skończyło się tak, że najpierw źle rozłożyłem ciężar, źle się spakowałem i co najmniej 5 razy musiałem się przepakować – przez to wszystko nie wyruszyłem tego dnia co zaplanowałem start. W trasie wszystko poprawiałem co 20km. Taka kolej rzeczy, że albo uczysz się w trasie albo masz wszystko przygotowane i gotowe na drogę. Jedziesz od początku z przyjemnością i nie martwisz o to czy coś zaraz Cię zaskoczy.
To co mi dało dobry obraz tego co powinienem wziąć ze sobą w drogę to 3dniowa wędrówka po górach świętokrzyskich. Doznałem wtedy olśnienia jak wiele niepotrzebnych rzeczy wziąłem ze sobą. Użyłem mniej niż 10% tego co miałem spakowane. Dzięki temu doświadczeniu spakowałem dużo mniej towaru miesiąc później na rower – chociaż i tak wziąłem za dużo.
Sakwy nauczysz się pakować coraz lepiej w czasie podróży. Z czasem będzie Ci też ubywać tego co zabrałeś/aś. Im mniej tym lżej. Mną trochę bujało, bo miałem sakwy upakowane po brzegi. Jadąc przez Polskę pozbywałem się wielu rzeczy i odsyłałem je do domu.
Jaki rower – triathloniści
Przejdźmy teraz do podstawowej jednostki napędowej, którą Twoje zacne nogi wprawią w ruch. Przygotowałem kilka rozwiązań
Pierwsza opcja: polecam wzięcie roweru treningowego i doczepienie do niego Extra Wheel’a lub innego wózka podróżniczego- wystarczy wpisać wiadomo gdzie hasło: „bike trolley”. ExtraWheel jest dość tani w porównaniu z całą resztą wózków. Jadąc z przyczepionym wózkiem będziesz mieć uczucie, że cały czas efektywnie kręcisz – tak jakbyś podjeżdżał/a. Z góry polecam skupić się na dobrej kadencji. Trzymaj te klasyczne 90 – 95 obrotów na płaskim lub lekkich fałdach. W górach wiadomo będzie ciężej i będzie to robienie siły więc automatycznie zejdziesz z kadencją, ale to nic złego. Z przyczepką będziesz jechać na siedząco żeby trzymać balans całego zestawu. Na stojąco pod górki nie pojedziesz, bo się przewrócisz.
Druga opcja: mocowanie do roweru treningowego bagażnika na sakwy. Musisz być jednak w tym przypadku ostrożny. Bagażnik musi być na tyle dobrze dostosowany, żebyś nie wadził/a stopami o sakwy. To wymaga zatem pewnego przymierzenia się i dopasowania kilku elementów. Na pewno będzie Ci lżej jechać w tym przypadku. Zwłaszcza na podjazdach. Wózki mają to siebie, że ciągną w dół więc walczysz, dodatkowo z siłą ciągnącą Cię w dół. Zjeżdżając też nie trzeba będzie się martwić o zbyt dużą prędkość.
* Jest kilka różnych rodzajów bagażników. Jeśli nie masz uchwytów w rowerze to są też takie, które mocuje się do sztycy i za pomocą wsporników bocznych przytwierdza się do ramy. Dzięki temu spokojnie zawiesisz sakwy na takim bagażniku. Poświęć na przygotowanie roweru drugiej opcji trochę więcej czasu. Podjedź do sklepu i poprzymierzaj różne opcje. Niektóre bagażniki są całkiem drogie jak na kawał metalu, który dostajesz (nawet 500zł), warto więc pomyśleć nad kilkoma innymi rozwiązaniami.
Ja polecam wszystkim trajtkom, którzy chcą taką podróż potraktować jako przygotowanie do zawodów ruszyć na rowerze treningowym. Dzięki temu macie odpowiednią pozycję na rowerze i pracują też konkretne grupy mięśniowe. Jeśli nie ogarniesz swojego roweru treningowego to wskocz na rower typu mtb lub treking. Czytaj poniżej.
Jaki rower – dla nie trenujących
Jeśli masz byle jaki rower to spokojnie go wykorzystaj. Ważne ile kilometrów chcesz dziennie poginać. Na większych kołach pojedziesz szybciej. Na rowerze trekingowym z pozycją aero jeszcze szybciej. Jeśli będą na nim opony szosowe to najszybciej ze wszystkich wcześniej wspomnianych sytuacji. Jeśli chcesz więcej jeździć po bezdrożach to powinny na Twoim rowerze znaleźć się opony takie jakie mają rowery górskie. Możesz też wystartować na góralu. Zachęcam nie kombinować i przeserwisować Twój stary bajk, nawet jeśli stał od wielu lat nieużywany. Dorzucasz tylko bagażnik i sakwy i już jesteś w trasie. Jeśli się nie ścigasz to nie kombinuj, ludzie naprawdę jeżdżą na rowerach, które są starymi trupami (pamiętaj jednak żeby swojego trupa dać do przeglądu).
*Nie kombinuj na początek. Wykorzystaj obecne zasoby ewentualnie lekko modyfikując swój pojazd. Pan w serwisie na pewno doradzi co można zrobić żeby rower tuningować. Jeśli jesteś typem złotej rączki to sam sobie poradzisz i sam/a wygrzebiesz z internetów co musisz zrobić.
Lista podstawowych rzeczy na wyprawę?
To będzie lista rzeczy podstawowych, które warto mieć. Pamiętaj, że minimalizm i mały rozmiar na takich wyprawach zwycięża. Na swojej pierwszej wyprawie postaraj się wszystko zmieścić w dwóch sakwach – postaw przed sobą taki challenge. Dwie duże sakwy po 60L i masz się tym zmieścić. Takie rzeczy jak śpiwór czy namiot umieść poza sakwami. Lecimy:
- Ciemny maskujący namiot – lepiej się schowasz przed ludźmi w buszu. Dodatkowym plus namiotu to jego niska wysokość. W jasnym namiocie z zapalonym światłem to lampa.
- Mała butla gazowa z palnikiem – niech Ci się to nie kojarzy z czerwoną butlą którą kiedyś woziło się na campingi. Są różne rozmiary takich „puszek gazowych”, ale jeśli nie jesteś w temacie to wyobraź sobie, że jest to rozmiar trochę większy niż puszka 0,33L – z większym podłożem
- Śpiwór – jeśli będzie ciepło to dobierz śpiwór na odpowiednią temperaturę. Latem 10-15 stopni wystarczy. Zależy też gdzie chcesz nocować. W górach bywa różnie.
- Karimata lub mata samopompująca – mata jest wygodniejsza, ale łatwo się przebija, zajmuje bardzo mało miejsca.
- Czołówka lub dobra lampka na rower z jasnym światłem (mogą być obie opcje) – wyposaż rower w światła – to dla Twojego bezpieczeństwa. Czołówka jest praktyczna jeśli chodzi o o poruszanie się na biwaku – masz dzięki niej dwie wolne ręce. Lampkę na rower polecam z możliwością regulacji kilku mocy światła
- Menaszkę – lekką i aluminiową. Wykorzystaj puste naczynie do wsadzenia tam innych gadżetów
- Fajną kosę – czyli dobry składany nóż
- Gaz pieprzowy – na dzikie zwierzaki, psy lub innych nicponi, którzy będą Ci dokuczać.
- Plandeka – ma 100 różnych zastosowań – można pod nią kitrać rower, można się samemu pod nią skitrać w razie gdy nie będzie Ci się chciało rozbijać namiotu, wsadzisz w nią cały swój majdan i wrzucisz na plecy a rower kopniesz do rowu.
- Ręcznik szybko schnący – ja wykorzystywałem go również jako poduszkę
- Taśma zwana też powertamp’em – taka taśma klejąca z dużą siłą. Zastosowanie tak samo jak z trytkami
- Zipy = trytki = motylki – naprawisz tym wszystko i prawie wszytko
- Papier toaletowy – ewentualnie możesz trochę pożyczyć na stacji benzynowej
- Zapalniczka – bo zapałki potrafią namoknąć
- Ekspandery + sznurek – zawsze się do czegoś przyda
- Bidon – ja jeżdżę zazwyczaj z bidonem w jednym koszyku a w drugim z dużą butlą wody
- Gąbka do mycia naczyń + mały płyn do naczyń w samolotowym opakowaniu
- Żel po prsysznic w małym samolotowym opakowaniu – ja używam żelu też do prania
- Mapy – zrób fotki telefonem lub aparatem – zrzutów z maps.google lub mapy. Z telefonu dużo łatwiej i szybciej przejrzysz trasę. Ewentualnie zapisz sobie na kartce kierunki i miejscowości przez które chcesz jechać. Ja tak jechałem. Co więcej ze smartphonem nie zginiesz, a GPS masz za darmoszkę.
Lista ubrań
- Dwie pary spodni rowerowych z pampersem – polecam jedne rowerowe, drugie triathlonowe – mi fajnie sprawdził się dwuczęściowy strój triathlonowy. Szybko i fajnie wysychał po praniu lub gdy wchodziłem do strumieni rzecznych żeby złapać trochę chłodu
- Dwie koszulki oddychające + jedna z długim rękawem (w razie gdy zrobi się chłodniej)
- Buty do biegania i ewentualnie klapki/sandały jeśli będziesz chodzić na prysznic na campingach i nad jezioro
- Kurtka przeciwdeszczowa lub płaszcz foliowy – kurtka może być rowerowa, ale nie musi
- Dresiwo z długą nogawką gdy zrobi się zimno – jeśli kupisz z odpinaną nogawką to będziesz miał/a dodatkową opcję na przebranie się
- Leginsy, jeśli zrobi się zimno i będziesz chciał/a jechać, gdy zrobi się zimno
- Ciepła bluza rozpinana
- Skarpety 2sztuki
- Jeden zestaw wyjściowy – jakieś spoko króciaki + koszulka – czasem jak kima się u gospodarza to miło jest przyzwoicie wyglądać. Chociaż każdy też zrozumie, że jesteś borciuchem
- Czapka
- Okulary przeciwsłoneczne
- Krem zwany też filtrem na słońce
Elektroniczne
- Zegarek z gpsem lub licznik rowerowy – fajnie jest widzieć ile kilometrów mamy przejechane lub z jaką prędkością ciśniemy. Łatwiej planować stopy i wyznaczać kolejne cele jeśli mamy nad tym kontrolę na bieżąco. Z zegarkiem podstawowym problemem jest to, że trzeba go ładować
- Aparat, action cam czy inne zabawka jeśli lubicie robicie fotki i filmy. Dobry smartfon też da radę
- Komputer lub tablet z klawiaturą – ewentualnie nic z tych rzeczy
- Powerbank – to takie urządzenie z zapasowym prądem. Naładujesz nim komórki, tablety i aparaty.
- Telefony – jeden typu Nokia nokia 3310, którego bateria trzyma tydzień, drugi smartphone
- Ładowarki – teraz są uniwersalne do większości urządzeń, ale do 3310 potrzebujesz dodatkowej
- Pamięć do telefonu/aparatu
Na pierwszej wyprawie miałem kompa. Spakowałem go w fajną mała walizkę i wrócił w całości. Na kolejne podróże zabiorę ze sobą jednak tablet z klawiaturą. Ma gps’a, wifi, szybciej startuje, jest lżejszy i zrobi się na nim to samo co na kompie. Mniejsza starta jeśli się zepsuje. Jeśli chodzi o zegarek to przyda się osobą biegającym lub pływającym. Powerbank to też must have jeśli dużo korzystasz z elektroniki.
Zestaw małego majsterkowicza
- Imbusy
- Dętka + łatki
- Łyżki do zdjęcia opony
- Mała pompka
- Blokada rowerowa
Tak naprawdę nie potrzebujesz więcej. Jeśli nie jedziesz gdzieś na odludzie to dodatkowe opony nie będą Ci potrzebne, ani klucze do szprych. Wszystko kupisz w lokalnych sklepach lub pójdziesz Franka Dubały, który pomoże Ci ogarnąć tematy jeśli zepsuje się coś solidnego. Za wszystko zapłacisz gotówką lub kartą. Żyjemy na świecie który jest coraz bardziej cywilizowany. Pamiętaj jednak o przeglądzie roweru przed podróżą i pojeździj na nim przynajmniej tydzień żeby wyszły ewentualne niespodzianki po naprawie.
Apteczka – jeśli jedziesz naprawdę gdzieś daleko, gdzie nie ma cywilizacji to odpowiednio się zabezpiecz na następujące przypadłości: choroby żołądkowe, infekcje, sraczka. Poza tym wziąłbym tylko wodę utlenioną i plastry. Resztę kupisz bez problemu za każdym rogiem.
Papiery – Zrób xero dokumentów – paszport (jeśli jedziesz poza UE), dowód osobisty i ubezpieczenie. Papier typu pieniądze schowaj w kilku miejscach. Pieniądze w plastiku, czyli karta to też obowiązek.
Triathloniści
- pianka lub bez pianki
- czepek + okularki do pływania
- spd – wiadomo, że lepiej się w tym jedzie – jeśli masz możliwość zamontowania butów mtb to serdecznie Ci to polecam – głównie dla komfortu
- lemondka – ciężko jedzie się z lemondką i wózkiem. Jeśli będziesz miał sakwy na rowerze to na pewno nieźle się to sprawdzi
- Buty do biegania weź te na każdy teren – czyli najlepiej sprawdzą się trail’ówki (chyba, że nie jedziesz w ogóle przez góry)
Dotarłeś/aś do końca. Życzę miłej podróży. Jeśli nurtują Cię jakieś pytania to zapraszam śmiało. Starałem się wszystko uprościć, żebyś nie komplikował/a sobie życia. Myślę, że przygotuję jeszcze jeden wpis na temat podróży rowerowych i to będzie już wszystko, chyba, że będzie coś jeszcze ważnego do wyjaśnienia. Poniżej filmik z mojego startu w podróż. Zobaczyć jak wyglądał mój start i pierwsze godziny podróży. AHEJ!