Sprostowanie: Frutarianizm (lub fruktarianizm, fruitarianizm, fruktorianizm) – styl życia, którego zwolennicy dopuszczają spożywanie wyłącznie owoców i warzyw, których zerwanie nie powoduje śmierci – czyli inaczej zniszczenia rośliny. Nie akceptują spożywania np. marchwi czy sałaty. Frutarianizm to przeniesienie idei weganizmu na rośliny. Frutarianie są zarazem witarianami.
Z powyższego wynika, pomyliłem frutarian z witarianami. Niskie ukłony dla czytelników, którzy zwrócili mi uwagę. Poniżej oryginalna część artykułu.
Wyjazd do Tajlandii to dla mnie zderzenie z nowym światem frutarian, którzy się tu „panoszą”. Ta frutariańska zaraza wykupywała wczesnego rana w Chiang Mai większość bazaru ekologicznego robiąc zakupy i zapasy na cały tydzień. Dodatkowo plądrowali cały czas całodniowe markety. Jak przyjechało się na cotygodniowy eko market o 8:00 to zostawały ochłapy i trzeba było jechać jechać szukać jedzenia na mieście. Tam trza znać trochę ludzi i handlujących. Cena eko i konwecji jest taka sama.
Trochę przebywałem z frutarianami i postanowiłem zebrać trochę zasad i prawd z którymi możesz się spotkać przebywając z nimi – w ten właśnie sposób odpowiem Ci co to jest frutarianizm. Dowiesz się też czym kierują się w swoim odżywianiu. Mimo wszystko to całkiem normalni ludzie jak się okazuje (śmiech), ale robią coś inaczej niż wszyscy więc mogą uchodzić za postrzeleńcow.
Prawdy Frutariańskie:
No to podsumowałem sobie w punktach frutarian. Może te punkty brzmią ciężko dla wielu osób, nie traktujmy frutarian jak odszczepieńców. To normalni ludzie jeśli zachowują się normalnie i nie wpajają Ci swoich teorii. To ludzie odżywiający się w prosty sposób i bardzo wielu z nich jest w świetnej formie fizycznej. Świetną formę fizyczną Frutkowi zapewniają jednak dobre treningi. Jak Frutek nie trenuje to jest w kiepskiej formie. Można jeść zdrowo, ale forma fizyczna od zdrowego jedzenia i siedzenia na dupie sie nie zrobi. Co więcej są też frutarianie łajzy, którzy raczej wyglądają kiepsko – spaślaki i się nie ruszają – wpierdalają i są tłuści, ja nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, tym bardziej, że opowiadają jaki to wysoki poziom energii mają (chyba upust tej energii mają tylko w kibelku).
Warto zaakceptować tą grupę ludzi i wziąć z ich odżywiania jak najwięcej do swego rozumu. Jeść więcej warzyw, owoców i mieszać odpowiednio – ja na tym mieszaniu skorzystałem najwięcej. Chociaż nigdy nie byłem bloated to jakoś jest jeszcze lepiej!
W Tajlandii jest dużo prawilnych frutków, którzy rozsiewają tę „zarazę” na świat. Ja wiem, że da się tak funkcjonować i niczego nie będzie człekowi brakować, ale trzeba dużo jeść. Takie są moje obserwacje i odczucia. Sam jem teraz w większości raw food i czasem się śmieję, że ja jestem raw after breakfast, ale jednak zjem też 3 wory ryżu dziennie + tofu raz na jakiś czas. Kichy są w zupełnie innym stanie i nie muszą pracować tyle ile na innych „dietach” przez co ta regeneracja jest inna. Jedzenia Frutek przerabia całe mnóstwo. Normalnością jest zjedzenie parę kilo owoców jako jedno danie. Fajnie to wygląda. Nie uwierzysz ile jedzenia niektóre chudzinki są w stanie pomieścić.
Polska, a frutarianizm
Moje zdanie na temat frutarianizmu jest takie, że są miejsca na świecie gdzie w ten sposób można się odżywiać. Można też wszędzie tego próbować, ale to ma tylko sens tylko jeśli jemy zdrowe nieskażone jedzenie. Same owoce i warzywa z dużą ilością chemii to lipa. To tak jak ktoś mówi żeby nie jeść kurczaka, bo to najgorsza chemia. Polska ma spoko okres, kiedy można spożywać więcej raw foodu i tu mam na myśli okres od maja do września kiedy jest mnóstwo towaru – maliny, pomidory, sałaty, brokuły i inne. Trzeba wtedy nawalać na talerz i wciągać aż uszy się będą trzęsły.
W innych terminach trza jeść ziemniaki, fasole, marchewki i wszystko co trzyma się przez okres posuchy – takie me zdanie. Taki mamy klimat i tego będę się trzymał, ale latem trza jeść „na masę”. Teraz gdy jestem w Tajlandii jak sobie myślę o tym jedzeniu z supermarketu w Polsce – głównie bananach (mimo, że eko to jednak bez smaku i tej zajebistej konsystencji) to już mi żal dupę ściska, że niebawem będę jadł tą lipę. Niestety wrócę i będę jadł banany, które nie będą smakowały już jak świeże banany i najgorsze jest to, że trzeba się będzie do tego przyzwyczaić. O innych owocach nawet nie wspomnę. Z lepszego na gorsze zawsze trudniej, ale sinusoida, czy tam cosinusoida życiowa to rzecz ludzka.
Słownik
*Frutek – Frutarianin, dla mnie osoba jedząca tylko nieprzetworzone jedzenie. Jakieś tam wymyślanie, że 70% jedzenia powinno być surowe, a reszta może być gotowana to o kant dupy potłuc kolejna teoria spiskowa tego świata żeby ktoś czuł się lepsiejszy.
*Prawilny Frutek – Frutarianin który, coś trenuje lub rusza się regularnie i je tylko surowe. To taki co nie wypije też mleka kokosowego lub nie pomiesza bez sensu owoców i warzyw, bo jest w pełni świadom jak to zadziała na jego ciało.
*Vegas – to ten weganin lub wegeterianin lub owoweganin + każda inna nazwa, która jest wymysłem ludzi, którzy nie są w stanie z czegoś zrezygnować
I wuj takie moje zdanie – jak ktoś chce podyskutować na temat frutarianizmu w Polsce lub innych kwestii to niech pisze w komentarzach swoje żale. Jak ktoś twierdzi, że bez kurczaka nie może żyć to niech zje, ale niechaj pamięta, że może kiedyś przez tydzień spróbować postu i otworzyć głowę na inne jedzenie niźli tolka jajeczniczka ze srana. Przynajmniej nie pijta ludzie mlika niby od krowy, ale z kartonu. (śmiech)
Phuket, 14 marca 2016