Maraton 42km w Atenach w 3h57min – relacja zawodnika ze startu i podsumowanie sezonu
21 listopada, 2022
Najcenniejsza lekcja sportu i życia
26 grudnia, 2022Świnoujście Hel. 400km w takim klimacie to żyć i maszerować.
Zacznijmy może od teasera 🙂 Czyli najpierw krótka relacja tego co się działo. Później parę relacji z każdego dnia i długi film w międzyczasie. Rozgość się gościu usiądź na chwilę pod moją gruszą. 🙂 aaaaa odpocznij sobie.
Aloha Dziki.
Był kiedyś taki film „dzik wyszedł z morza”. Otóż ja w morzu jeszcze nie pływałem i ciężko będzie bo markotny jestem.
Hmm szczerze? Kurka wodna, myślałem że będzie łatwiej. Dziś standardowo odesłałem 5,5kg towaru. No wziąłem za dużo. Ale się umeczylem te półtorej dnia. Płacę za to bólami łydek czwórek, dwójek. Noi nowość -nie miałem nigdy odcisków a teraz mam jak prawdziwy ultras. Skąd te odciski? Od mokrych butów. Czasem noga wpadnie mi do morza albo dwie i czuć chlopot. Łapie się na podstawowe błędy i nie ułatwia to życia.
W namiocie ciepło i wilgotno zarazem. Jest naprawdę spoko. Miło się leży. Dziś ładne niebo pełne gwiazd. Czasem dreszcz przejdzie. Jem ciastka owsiane i zapijam woda, bo herbaty mi się nawet nie chciało robić. Utyralem się strasznie nadbagazem ale liczę na adaptację i regenerację. Idę spać trzymacie się!
Dzięki za liczne wpłaty na naszą zrzutkę jakby ktoś chciał dołączyć to link w bio.. Trwa też licytacja wisiorka na Instagramie od miłej osóbki więc wbijajcie w storiesy.
Pozdro i najlepszego!
Dzik Adam
Dobra długi film poniżej a dalej lecą poszczególne relacje.
2dzień
Ło Jezu ale padało od rana. Ale padało też cało noc. Noc elegancko przespana ale poranek nietegi. Budzę się i wylewam z butów wodę. Nie dość że stopy zajechane jak sandały Mojżesza to jeszcze szykuje się cały dzień z kałuża w butach. No to myk wskakuje w reklamówki skarpetami i w buty. Piję z rana pierszo kawę i łogin w deszcz bo znowu zaczęło padać. Ale kawa ładnie weszła i uśmiech od razu.
Idziemy se i mokniemy bo nie ma lepszych perspektyw i przed Kołobrzegiem zarzucamy folie nrc. Idę o dziwo ładnie w butach z reklamówkami. Śmiejemy się że to Gore-Tex dla ubogich.
Jeśli są tu ziomki co pamiętają podróż dookoła Polski rowerem to robię też fotkę z Kołobrzegu na ławce na której z Przemekiem siedzieliśmy i podjadalismy. Foto niż gdzieś na tablicy.
Podbija Pan w Kołobrzegu i pyta co to za farsa z tymi foliami bo obserwuje. Zaprasza na kawę na pokój ale dziękujemy bo czas.
Ostatecznie dziś przemoknięci z przemoczonymi namiotami matami i spiworami decydujemy się na agro. Rozwieszamy gadżety ja gotuję sobie 400g makaronu z groszkiem i pomidorami w puszce wcinam i leże. Kurde mniej czasu niż na rowerze.
Jutro podbudka o 5:30 i plan złamać 200km czyly połowę. Jutro 14h marszu w planie, ale prysznic to było to po trzech dnia bejostwa. 🙂 żeby jednak nie było żeby myte były codziennie.
Piękna licytacja w ramach naszego projektu charytatywnego bo na kwotę 460zl. Dziekujemy @malgorzata.gli i zapraszam do wspierania w dalszym ciągu. Idę spać w lepszej kondycji dziś.
Dzień 3
Wczoraj stopy zajechane jak sandały Mojżesza a dziś jak pięty cygana. No to uśmieszek ino do fotki bo o bólach staram się nie myśleć. Jakieś fioletowe te stopy się zrobiły na wieczór, a palce jak parówki. Jakiś nowy system ogrzewania se wymyśliły.
No to niby 200km za nami ale pewna dysfunkcja jest. Zobaczę jak jutro. cos nas teleppie i zimno nam mimo że twarzach opalenizna plażowa. Spoko to nie kowidowe szaleństwo – to kilometry w trepkach.
Szliśmy dziś równo od rana do wieczora. Mało przystanków. Mijaliśmy jeziora przy morzu i bunkry koło Darłowka. Dużo baz wojskowych które są czasem upierdliwe jak chce się iść przez las żeby podgonić.
Oswoiłem się znowu do łażenia po ciemku po dziczyznie. Często widzimy sarny, liski, wiewiorke. Czasem zwierza udają że ich nie ma po ciemku i stoją w bezruchu. Widać tylko oczy świecące się w ciemnosci. Pierwszego dnia spotkaliśmy z kolei dzika. Zapuściliśmy się niby na skróty w lasy i było widać masę wykopów w ziemi i nagle spod drzewa wystartował dzik. Ino dupa podskakiwała jak galopował. Śmiesznie ale dobrze że w inną stronę 🙂 .
Piękne krajobrazy i piękna natura ale wyprawa trudna. Wiem co lepiej robić na kolejną. Trochę nagrywam wideo to obaczycie.
Dziś na koniec kolejne podziękowania dla wspierających. Kolejna licytacja leci na @cynarski .Piękny zestaw do włosów dla Pań.
Idę spać bo zimnunio. Potrzese się pod pierzyno , ale bez skojarzeń głupich. :-). Życzenia świąteczne jutro. Trzymacie się!
Dziś już w namiocie. Leże elegancko rozbity i przykitrany. Grzeje się w śpiworze i wysyłam świąteczne życzenia.
Możecie mi pisać w storiesy wiadomości na insta chetnie podpowiadam głosowo do 20.00 dziś. No myślę se że piękna przygoda i że przeżywa się w takie dni mega dużo. Dużo się o sobie uczę, doświadczam i cieszę się że jednak robię to co robię. Może jestem trochę inny, jem inaczej, cenie czas inaczej przeżywam inaczej. Ciekawi mnie życie i świat najprościej to ujmując.
Śmiałem się dziś do paru znajomych że na moim wczorajszym stole wigilijnym bułka i hummus. Ta w ten wyjątkowy dzień nie zjadłem owsianki ;-).
Leże w namiocie myślę że mógłbym być gdzie indziej i trochę bym chciał ale tak też jest dobrze i po coś to jest.
Muszę dominować wywietrzniki bo szarpie namiotem. Dziś pierwszy raz we wkładce w śpiwór leże. Od ziemi ciepło ale od góry pizga. Zaraz nrc dorzucę.
Fajnie dni już teraz coraz dłuższe będziemy mieć więc minuta po minucie więcej radości w blasku dnia.
Wszystkiego najlepszego na święta i może od razu na nowy rok. Jutro może licytacje kubka aloha dziku zrobię wiec jak coś to bądźcie w gotowości. Pomagamy i pchamy.
Jeszcze tak na koniec to w życiu bym nie pomyślał że będę tu gdzie będę. Dużo można zmieniac w swoim życiu każdego dnia i roku. Mam wiele pomysłów i chciałbym je realizować czego i Wam życzę.
Dziś znowu na plaży. Namioty rozpakowaliśmy bez czołówek bo księżyc i gwiazdy zrobiły robotę. Jest tak pięknie że nie mogę się nadziwić. Zdecydowanie najpiękniejsza noc tego wyjazdu. Wkrada się powoli nostalgia ale i radość że jutro już koniec. Wspaniała przygoda.
Pierwsze dni wyprawy to ciągły deszcz i niepogoda. Pakowanie towaru na mokro i adaptacja. Dziś uśmieszek bo trudne chwile są za nami i gotowość by zakończyć to co się zaczęło. Dziś ciepło w namiocie i brak niepokoju. Pełny reset i zmęczenie pozytywnie nastraja do powrotu do lokdałnu 2.0 – szkoda ale cóż.
Myślę że trzeba to częściej robić choć czas przecieka przez palce i są inne priorytety. Ale to też się zmieni i zmienia się priorytety. Leże wygodnie mam fajną mate, lepsza od tej poprzedniej po której wszystko bolalo – czułem każda kość. Dziś mam wrażenie że nie pompowała się w ogóle. Ta nowa cudowna.
Dziękuję za licytacje kubka – cieszę się że jest tu tyłu wspaniałych ludzi. Zbiórka wciąż zwyżkuje i to na poziomie którego się nie spodziewalem. Fajnie że zrobiliśmy razem Rafałowi i Rodzicom prezent jako drużyna. Duma. Dzięki raz jeszcze.
Czas teraz nieprzewidywalny i zobaczymy co będzie. Liczę że niebawem znów wystartujemy – może być krócej ale regularniej. Regularność zawsze lepsza.
Jutro wielki finał!
Fajnie było. Na wadze minus 3kg. Takie święta że w moim przypadku waga spadła. W sumie zadowolony jestem bo 72kg to moja waga startowa. W planach mam nie odbijać aczkolwiek pewnie woda trochę najdzie.
Świeże i pachnące czyste ubrania pięknie się noszą. Dostałem trochę po dupie i przypomniało mi się jak to jest mierzyć się z nieznanym i niewygodnym. Ciepły prysznic i biały ręcznik smakują lepiej niż przed wyjazdem.
Łatwo i przyjemnie wrócić do rzeczywistości ale umysł jest jeszcze w nastawieniu żeby walczyć i wykorzystuje to żeby teraz żeby coś tam popracować.
Wiesz… jak jesteś na wyprawie to cały czas coś musisz i cały czas coś się dzieje. Zmysły i myślenie bardziej wyostrzone. Zostaje taka lobotomia że nie chcesz się nudzić, nie chcesz tępo siedzieć i to fajne.
Idę dziś lokalnie na morsa przywrócić sobie krążenie w ciele bo niektóre mięśnie potrzebują impulsu – chyba stopy najbardziej 🙂
Dzięki raz jeszcze za towarzystwo w trakcie, zrzutkę itd.
Aloha
Dzik Adam